czwartek, 31 lipca 2014

Wianki


Ostatnio zawitały u mnie dwa wianki.
Pierwszy to wspaniały prezent, który został mi dostarczony niespodziewanie. Domi zrobiła go dla mnie w podziękowaniu za tabletowy pokrowiec i przywiozła do mnie osobiście. Niestety nie było nam dane się spotkać, bo siedziałam wtedy w pracy, ale jak wróciłam do domu, to czekał już na mnie na drzwiach.



Radość mnie ogarnęła niesamowita. Fajnie jest tak coś dostać i to jeszcze od kogoś, kogo tak naprawdę się nie zna. No a sam wianek jest przecudny. W wakacyjno morskim klimacie i kolorach, nic tylko się zachwycać. Z resztą sami zobaczcie. Bardzo Ci Domi dziękuję i mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy:)


Drugi wianek, to mój ostatni zakup od Izy z Lawendowej Pasieki. Jej lawendowe pola są tak urzekające, że nie mogłam się oprzeć i zamówiłam sobie u niej cudny lawendowo-lniany wianuszek, który powoli schnie i zmienia kolorki. Natura jest naprawdę piękna. Nie potrzeba jej żadnych ozdobników. Zachwyca sama w sobie. 


To tyle na dziś. Pozdrawiam!

wtorek, 22 lipca 2014

Spiżarnia - to co się udało i co jeszcze przed nami

Powoli, powoli, ale spiżarnia w końcu zaczyna nabierać pożądanych kształtów. Długo zastanawialiśmy się jak to wszystko ogarnąć. Ile, co, skąd i za ile?


Na początek oczywiście regały. Najpierw przejrzeliśmy ofertę podstawowych sklepów remontowych, ale nic mnie w nich nie urzekło, a ceny powalały. Potem myśleliśmy, żeby może samemu coś sklecić, ale taniej wcale by nie wyszło, a roboty co nie miara. Zastanawialiśmy się jeszcze nad opcją zamówienia regałów u stolarza, ale to już w ogóle kosztowna zabawa. W końcu z pomocą przyszła Ikea. Kiedyś jak oglądałam regały z serii GORM wydawały mi się one drogie, ale po zapoznaniu się z ofertą innych sklepów, sosnowe regały z Ikei okazały się dość tanim wyjściem. Jakościowo nie powalają i trzeba je dodatkowo polakierować, ale mogliśmy sobie pozwolić na zakup kilku regałów na raz więc spiżarniana przestrzeń zaczęła się zapełniać dużo szybciej niż przypuszczaliśmy.



Na początek poszły trzy duże i głębokie regały na zapasy :) Potem Ł wymyślił sobie mini stół warsztatowy i regał na narzędzia. Na koniec stworzyliśmy regał na butelki i znalazło się jeszcze miejsce na mały regalik pod skosem. W międzyczasie przetransportowaliśmy pralkę i Ł zawiesił pod sufitem suszarkę. I tak oto pierwszy etap urządzania spiżarni dobiegł końca.


Na półkach co prawda panuje straszny bałagan i ciągle coś działamy więc sprzątać trzeba co chwilę, ale już nie długo wszystko mam nadzieję ogarniemy, bo etap drugi jest w trakcie. Skrzynki się robią, co prawda już dosyć sporo ich widać, ale nie jest to jeszcze efekt końcowy. Także opiszę je jak już będą wyglądały jak należy. Pozostaje jeszcze kwestia umywalki i kosmetyka, ale wszystkiego na raz zrobić się nie da :)
Póki co, sprawdza się naprawdę nie źle. Pralnia poza mieszkaniem, to super sprawa, a i miejsca na przetwory, zapasy i inne domowe przybory nie brakuje.


To tyle na razie. Jeszcze do tematu na pewno powrócę.
A na razie napawam się letnimi upałami, bo choć męczące, to jednak tak wyczekiwane, że nie mam zamiaru narzekać.

Pozdrawiam!

czwartek, 10 lipca 2014

Nowe... i przetworomania


W padłam ostatnio w czarną dziurę, gdzie czasoprzestrzeń wydaje się być jakoś tak dziwnie zakrzywiona. Z jednej strony patrzę z przerażeniem jak ten czas pędzi, a jednocześnie mam wrażenie jakiegoś takiego zastoju. Dzień po dniu mija nieubłaganie, a ja tkwię wciąż w tym samym miejscu. Na szczęście (albo i nie) to tylko wrażenie, bo dużo się ostatnio dzieje. Po pierwsze, cyferka z przodu mi się zmieniła. Nie jest to dla mnie powód do załamania, ani nie jestem tym faktem jakoś specjalnie zmartwiona. Mówię o tym dlatego, że z tej oto okazji Ł. postanowił przyczynić się do rozwoju mojej pasji szycia i kupił mi w prezencie maszynę. Nowiutki Łucznik o wdzięcznej nazwie Amelia II już się u nas zadomowił.


Pierwsze próby też już za nami i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona. Koniec z plątaniną nitek, z ciągłym zrywaniem, z arcy trudnym nawlekaniem i funkcjami ograniczonymi do minimum. Teraz mam 32 ściegi, w tym owerlok i cały zestaw przeróżnych stopek, które znacznie ułatwią mi życie. Ochom i achom nie ma końca. Jak na razie uczę się, poznaję i sprawdzam. Mam ochotę wszystko co ostatnio uszyłam, uszyć jeszcze raz. Jak należy, porządnie, z odpowiednich materiałów. Choć myślę, że zaczekam na nowe potrzeby i pomysły, a mam ich już kilka :)


Ponadto siedzę w przetworach. Postanowiłam skorzystać z dobrodziejstw lata i wpadłam w istną przetworomanię. Na olx.pl upolowałam porzeczki, agrest, czereśnie i wiśnie prosto z krzaczka/drzewa i obieram, gotuję, smażę i pakuję do słoików. Nawet Maurycy patrzy na mnie jak na wariata, ale nic nie poradzę. Uwielbiam robić przetwory :) Póki co udało mi się zrobić kilka słoików dżemu z truskawek z wanilią z niezawodnego przepisu z Moich Wypieków i całkiem fajny wynalazek - konfitury truskawkowe z galaretką agrestową i miętą, a także kompot z czereśni.

 


No a w międzyczasie postanowiłam wprowadzić trochę zmian na bloga. Uczę się bloggera i manipulowania szablonem, ale oczywiście raczkuję z tym. Nie mniej jednak robię co mogę, aby osiągnąć upragniony lay-out. Nie jest jeszcze idealnie, ale wydaje mi się, że jest lepiej. Taki powiew świeżości zawsze dobrze robi. A z czasem na pewno będzie lepiej :)

To tyle na dziś. Pozdrawiam Was ciepło!